Długi weekend powoli zbliża się ku końcowi a ja dopiero od niedawna jest w stanie się z niego cieszyć. Niestety dopadło mnie paskudne choróbsko, najgorsze od przeszło kilku lat, ale chyba mam już je za sobą :)
Tak więc dzisiaj postanowiłam nie marnować czasu, złapałam za aparat i tak oto powstały poniższe fotografie. Takie trochę ambitniejsze selfie. Podoba mi się ta forma fotografii. To już druga tego typu sesja. Pierwszą mogliście oglądać w tym poście.
Na koniec jeszcze takie behind the scenes, czyli jak to wyglądało, zanim stało się zdjęciem:
Takie konstrukcje pomagały mi utrzymać tło, czyli koc :P
Dobranoc misie ;)
Ślicznie wyszłaś i ładnie ci w takiej grzywce. Czekam na następny post. Pozdrawiam fotographyfire.blogspot.com
OdpowiedzUsuń