Plecak spakowany. Ubrania na jutro naszykowane. Owsianka w piekarniku.
Nareszcie mam chwilę, żeby tutaj zajrzeć.
W miniony (choć jeszcze obecny) weekend mieliśmy 1 i 2 listopada. Dzień wszytskich Świętych oraz zaduszki. Wszyscy doskonale wiemy, że są to dni do zadumy i przemyśleń... nad śmiercią.
Zabrzmiało mrocznie.
Myślę, że jednak nie ma się co przerażać. I tak każdego z nas to czeka. Mimo wszystko jak na razie jestem jeszcze za młoda by to sobie uświadomić. Przyjdzie na to czas.
Dziś naszły mnie myśli na temat tego, co dzieję się z tymi, których już z nami nie ma? O ile cokolwiek się z nimi dzieje? Przecież równie dobrze mogli po prostu umrzeć. Koniec. Kropka. Smutne. Ale może znaleźli się gdzieś w niebie, koło tego kogoś kogo zwykniemy nazywać "Bogiem"? A co jeśli odrodzili się w nowym wcieleniu? Reinkarnacja. To jest dopiero zagadka!
Takie zwykłe, głupie, pseudofilizoficzne przemyślenia.
Czasami i takich potrzebujemy. Nie dochodzimy do niczego sensownego, ale są one przydatne. Może, kiedyś odkryjemy przez nie coś zaskakującego...
Na koniec tego nieudolnego postu.. parę nieudolnych zdjęć cmentarza nocą :)
Dobranoc ;)
(lęcę wyjmowac jedzenie z piekarnika!!)
Bardzo ładne zdjęcia
OdpowiedzUsuńladyfashworld.blogspot.com