piątek, 30 stycznia 2015

Grunge Jeans: The Last

Witam, witam.
Ferie się zaczęły, jutro wyjeżdżam na narty ( :3 ), ale zanim wybędę z domu pokażę Wam już ostatni strój z serii "Jeans Grungy".

Jednak zanim do tego przejdę czas na kolejną porcję refleksji. Tym razem na temat moich braci.
Znam bardzo wiele rodzeństw, które cholernie się nie lubią. Nigdy się nie dogadywali, jedno zawsze wyśmiewa się z drugiego, a rozmowy zazwyczaj polegają na wymianie obraźliwych określeń. Większość moich znajomych z gimnazjum było właśnie w takiej sytuacji. Co więcej, jako, że ja jestem przypadkiem wręcz odwrotnym, zawsze dziwili się, jak w ogóle mogę rozmawiać z moimi braćmi albo w jakikolwiek sposób im pomagać. Zawsze smuciło mnie to, że oni nawet nie próbowali dostrzegać zalet swoich braci/sióstr, a niewątpliwie takie były. Już nawet ja potrafiłam takowe zauważyć! Jeszcze bardziej dołuje myśl, że jeśli takie osoby nawet wobec rodziny nie potrafiły być bezinteresownie miłe to co dopiero wobec osób im obcych? Z drugiej strony, nikt nie powinien nam kazać lubić każdego, nawet jeśli ten ktoś należy do naszej familii. Mimo wszystko powinniśmy okazywać sobie szacunek. Ja mam to szczęście mieć po prostu świetnych braci, z którymi dobrze się dogaduję. Przynajmniej rodzinne wyjazdy nie są dla mnie mordęgą tylko mile spędzonym czasem :)


Dobrze, teraz możemy przejść do sedna ;)
Do tej stylizacji założyłam te same "podarte" jeansy, które mogliście zobaczyć w pierwszym outfitcie  tej serii. Tym razem zestawiłam je z czarną bluzką z dekoltem karo oraz "skórzaną" (nie jest to prawdziwa skóra) kurtką z ćwiekami. Na nogach granatowe creepersy a jako dodatki założyłam choker oraz naszyjnik z przywieszką w kształcie siekiery (jak uroczo :3 ).






Na koniec tylko zaznaczę, że oczywiście nie jest to ostatnia stylizacja w takim stylu. Bardzo lubię takie klimaty. Jednocześnie cechuje mnie sezonowość i to, co podoba mi się najbardziej w tej chwili za miesiąc może zupełnie ulec zmianie. Ale nawet w magazynach widzimy, że mody lubią się powtarzać ;)
Do następnego ;)

wtorek, 27 stycznia 2015

Grunge Jeans: Foggy

Mgliste dni to coś, co zdecydowanie lubię. A mgliste poranki wręcz uwielbiam. Są takie melancholijne i tajemnicze.
Taki właśnie klimat panował, podczas robienia poniższych zdjęć. Jest to kolejna stylizacja z cyklu "grungy jeans".
Tym razem zdecydowałam się na zwyczajne czarne spodnie rurki oraz kolejną bluzeczkę na cienkich ramiączkach - ta jest moją ulubioną :3 Jednak główną rolę w outficie odgrywa nietuzinkowa bluza. Ta kamizelka i rękawy to jedność ;) Zanim znalazłam taki zestaw w sklepie nosiłam w te sposób czarną bluzę i kamizelkę z ciemnego jeansu :) Na szyi tradycyjnie choker (<3 br="" na="" nogach="" trampki="" za="">









Ubrania:
Bluza - Zara
Top - Carry
Spodnie - Zara

Na koniec możecie zobaczyć zdjęcie ze wczoraj, którego robienie prawie zaowocowało spóźnieniem na tramwaj (następny miałabym za 40 minut o.O), ale czego nie robi się "dobrych" ujęć :)
Do następnego ;)

sobota, 24 stycznia 2015

Grunge Jeans: "Checked Shirt"

Dawno nie było tutaj żadnej serii outfitów. Dlatego też postarałam się i przychodzę z zestawem, który nazwałam "Grunge Jeans".

Ostatnimi czasy bardzo podobają mi się takie grunge'owe klimaty. Podarte jeansy to mój numer 1 jeśli chodzi o spodnie. Choker zawsze ba swoim miejscu, czyli na mojej szyi. W tej stylizacji założyłam też czarną bluzkę na cienkich ramiączkach. Tego typu topy po prostu uwielbiam! Są takie wygodne! A czerwona koszula to kolejny element grung'owego stylu. Na koniec możecie też zobaczyć mój nowy nabytek: czarne creepersy na podwójnej platformie <3 br="">








Ubrania:
Koszula - Zara
Spodnie - Zara
Creepersy - Deezee

wtorek, 20 stycznia 2015

Wasted Time (?)

Życie jest takie, że codziennie przezywamy zawody. Mniejsze lub większe rozczarowania czają się na nas za każdym rogiem. Każdy z nasz ponosi porażki. Wiele rzeczy się nie udaje. Ale... no własnie jest pewne "ale", które może rozchmurzyć ten ponury obraz, który przed chwilą "namalowałam".

"Porażka" jest terminem dość subiektywnym. Wiadomo, dla jednej osoby pewna rzecz będzie sukcesem, dla innej niewypałem. Zależy od sytuacji. I naszego podejścia! To czy jakieś wydarzenie będzie dla nas "klęską" zależy od tego jak podejdziemy do sprawy. Czasem nie warto się rozczulać nad sobą, tylko wyciągnąć wnioski. Powinniśmy uczyć się na błędach, żeby w przyszłości nie popełniać ich więcej. A jeśli niczym Ania z Zielonego Wzgórza wciąż popełniamy nowe? To nic, czerpmy z tego korzyści, obserwujmy swoje działania, myślmy! Wciąż zdobywamy nowe doświadczenia :)

Osobiście miałam taki czas, w którym się nad sobą załamywałam i byłam niezadowolona z siebie. M.in. z powodu olimpiady geograficznej (tak.. to było dla mnie bardzo ważne). Miałam o tyle dobrze, że zaczęłam w 2 klasie i wciąż miałam czas. W końcu się pozbierałam i się udało!
Poza tym wszystko sprowadza się do tego by umieć spojrzeć na świat okiem optymisty z dozą realizmu.
"Uciekł mi dzisiaj tramwaj" - nie szkodzi! Przejdę się :) "Mam daleko do domu?" No to poczekam na przystanku i poczytam książkę, odrobię pracę domową, zyskam trochę czasu dla siebie!

Żeby nie było tylko tak "dydaktycznie" dodaję rysunek nawiązujący do tematu.
Nie wiem czy pamiętacie jedną z moich postaci, którą jest Amy. Jeśli przeczytacie opis, który zamieściłam w pierwszym poście pod jej rysunkiem, można zauważyć, zę gryzie się to troche z poniższym wizerunkiem. Otóż, Amy nie od zawsze pałała miłością do całego świata. Miała w swoim życiu wiele problemów i kłopotliwych sytuacji. Nie była zadowolona z tego, co robi, miała poczucie zmarnowanego czasu. Ale potem spotkało ją coś, co postawiło ją na nogi. Wzięła się za siebie. Odnalazła pasję i przestała narzekać!

I taki oto jest przekaz dzisiejszego postu: Mniej narzekajmy, więcej działajmy :)

sobota, 17 stycznia 2015

Z lotu ptaka

Marzyliście, kiedyś o wzbiciu się w powietrze? O lataniu jak ptaki? I zostawieniu wszystkich zmartwień w tyle?
Chyba każdy, kiedyś zastanawiał się jakie to jest uczucie: rozwinąć skrzydła i nie być przez nic ograniczonym. Największe marzenie ludzkości już od czasów starożytności. Pamiętacie chyba mit o Dedalu i Ikarze?
Trudno oprzeć się wrażeniu, że byłoby to wspaniałe doświadczenie.
W dzisiejszych czasach sen o wzbiciu się w przestworza w pewnym sensie się ziścił. Mamy przecież samoloty, helikoptery albo chociażby paralotnie! Niestety takie przyjemności są zarezerwowane tylko dla ludzi, którzy poświęcili naprawdę wiele czasu by nauczyć się obsługiwać takie maszyny (bycie pasażerem to raczej nie to samo).
Mnie zastanawia jakie widoki muszą mieć piloci samolotów, spadochroniarze itp? Zapewne idealne do zdjęć! :D

Mam dla Was dzisiaj kilka fotografii, jakby "z lotu ptaka". Jednak to tylko złudzenie :P Tak naprawdę są to fotografie wykonane na najwyższym punkcie widokowym w Polsce, czyli na SkyTower we Wrocławiu. Polecam odwiedzenie tego miejsca :)





środa, 14 stycznia 2015

Egzystencja

I znów dodaję kolejny post, w którym pokazuję w nim moje "wypociny" w zakresie mody. Codzienne dylematy... co założyć, jak się zachować, co zrobić... Nasze tak zwane "problemy". tak bardzo przyziemne. I mało znaczące!

Czasem, aby uświadomić nam jak bardzo nasze utrapienia są błahe, ludzie podają przykłady innych, którzy znaleźli się w naprawdę nieprzyjemnych sytuacjach. Chwyta to za serce, uwalnia empatię i faktycznie uzmysławia nam (a przynajmniej mnie), że tak naprawdę nie mamy problemów.

Dziś zostałam jednak uświadomiona w jeszcze bardziej dobitny, wręcz abstrakcyjny sposób. I to na lekcji fizyki.
Wyobraźcie sobie jak malutcy jesteśmy w skali wszystkich ludzi na całej Ziemi. A potem pomyślcie jak wielki jest układ słoneczny, nasza galaktyka, wciąż powiększający się wszechświat! I w tej ogromnej przestrzeni jesteśmy my. Co więcej, kiedyś na naszej planecie życie przestanie istnieć. Słońce nie będzie świeciło wiecznie a Andromea (sąsiadująca galaktyka) tylko czeka, aby się z nami zderzyć. I kiedyś ten dzień nadejdzie. A my nie będziemy mogli nic zrobić. Najzwyczajniej w świecie gatunek ludzki przestanie istnieć.
Tak, wiem, że brzmi to jak scenariusz jakiegoś filmu katastroficznego, ale... takie są fakty.
Tak, to prawda, że nastąpi to za kilka miliardów lat.
Mimo wszystko cały ludzki dorobek przepadnie. Wszystkie te piękne budynki, rzeźby, obrazy, my... po prostu przestanie istnieć.
Brzmi dość przerażająco.
A pośród tego wszystkiego, sztuką jest na nowo zrozumieć sens naszej egzystencji i wszystkiego, co czynimy. Niesamowite jak to do mnie dotarło. O tak.. zdecydowanie lubię fizykę, choć teraz mam ciężki orzech do zgryzienia.

I w kontraście do całego tekstu, żeby nie było zbyt depresyjnie, kilka zdjęć uśmiechniętej mnie w czarnej spódniczce z falbankami, niebieskiej bluzce na ramiączka i uroczym sweterku boho.





sobota, 10 stycznia 2015

Wojowniczka

Zacznę od ostrzeżenia.
Nigdy nie zaczynajcie oglądać ciekawego anime (ew. serialu), jeśli w najbliższym czasie nie ma ferii. Nie idzie wysiedzieć godziny bez myślenia o tym, co się stanie dalej!
Taka przypadłość mnie dopadła. Chciałam zająć myśli no i się udało. Nie ma co narzekać. Tym bardziej, że anime zainspirowało mnie do powrotu...
Ostatni mangowy rysunek stworzyłam ze dwa lata temu. Miałam w planach narysować jeszcze kilka postaci z Death Note i innych anime, ale jakoś nigdy ten czas nie przyszedł.
Aż postanowiłam stworzyć coś swojego. I tak oto powstał poniższy rysunek wojowniczki.




poniedziałek, 5 stycznia 2015

Nieposłuszne Myśli

Od jakiegoś czasu (czyt. około 3 godzin) próbuję napisać ten post. Jednak moje myśli mają inne plany. Nie mogą się na nim skupić. Rozbiegają się dookoła by spotkać się w jednym punkcie (którym z pewnością nie jest mój blog). I choć wciąż próbuję nakierować je na właściwy tor, to one są nieposłuszne i wracają do tego jednego...
Za jakiś czas to minie i będę mogła normalnie robić to, co powinnam. Ale to musi potrwać.
Póki co mogę spróbować zająć myśli innymi wspomnieniami.

Poniżej kilka zdjęć kota mojej znajomej. (Aga, mam nadzieję, że się nie gniewasz, ze również tutaj zagościsz :3 )



Czasem sobie myślę, że koty to mają życie! Mogą jeść, spać i niczym się nie przejmować c: